Quantcast
Channel: U Antoniny
Viewing all 432 articles
Browse latest View live

Taka zima u nas

$
0
0
W ogrodzie:




W lesie:
 



 
Cudowna, słoneczna niedziela sprzyjała spacerom. My udaliśmy się do ogrodu, gdzie wciąż jeszcze panuje cień, a więc poduchy śnieżne trzymały się na roślinach.  W lesie znacznie mniej śniegu, toteż zupełnie swobodnie można spacerować. Trwa wycinka - w powietrzu unoszą się olejki eteryczne z pociętych pni.

I jeszcze skarpety  - zrobione jeszcze podczas pierwszego ataku mrozu z włóczki z nopkami, która okazała się niezwykle ciepła (100% wełny). Pierwsza para to skarpety spiralne (na nich uczyłam się robić ten wzór), druga para została wykonana klasycznie.



Czapki i szalik

$
0
0
W końcu, w podczas tej zimy przyszedł czas, by wydziergać coś dla siebie.


Zachciało mi się nowych czapek - machnęłam więc dwie, żeby tworzyły komplet z nowym szalikiem.

Czapki: druty 4,5 mm (ściągacz), 6 mm - reszta; włóczki: mieszanki wełny i akrylu; zużycie: czerwona - 90 g; popielata - 70 g
 
Takie szaliki tuby robiłam już kiedyś. Ten miał pasować i do czerwonej, i do popielatej czapki, stąd kolory: czerwony, popielaty i grafity.

Dzianina maszynowa; zużycie około 200 g różnych włóczek; akryl 100%
 
Szalik ten ma być alternatywą wobec wszechpanujących kominów. Zresztą te dawne "tuby" dosyć intensywnie eksploatowałam w poprzednich sezonach - a więc model jest dosyć sprawdzony. Przydaje się na nieco cieplejsze dni jesieni i zimy, kiedy nie trzeba opatulać się szczelnie chustą czy wtulać w komin.




Czapki zrobione są klasycznym wzorem: kombinacja oczek prawych, lewych i warkoczy, z tym, że w popielatej zamiast dwóch prawych oczek zrobiłam wąski warkoczyk (oczka przekładane w co drugim rzędzie). Oczywiście jest to dzianina robiona na okrągło. Do czapek przyszyłam pompony z lisiego ogona, który dostałam od mamy. I tak oto mam nowy komplet rozjaśniający zimowe dni.

Przepisy na miksturę czosnkową i owsiane ciasteczka

$
0
0
podaję na prośbę Czytelniczek. Nie są to przepisy odkrywcze - podobnych w necie  znajdziemy multum.
Mikstura  czosnkowa - dobra na odporność i przeziębienia. Kiedy człowiek zmaga się z infekcją należy ją pić kilka razy dziennie. Na odporność  - wystarczy 1 - 2 razy dziennie (1 dawka to mniej więcej pięćdziesiątka - dla dorosłej osoby).

Mikstura czosnkowa
4 cytryny,
16 ząbków czosnku,
4 łyżki miodu,
1 l wody letniej przegotowanej.


Obrane ząbki czosnku rozgniatam praską, wrzucam do szklanego słoja (dzbanka). Wyciskarką wyciskam cytryny, sok do słoja. Zalewam 1 l ciepłej przegotowanej wody i odstawiam na 24 godziny. Następnie odcedzam (na sicie) i do otrzymanego płynu daję 4 łyżki miodu - dobrze mieszam. Przelewam miksturę do ciemnych butelek, przechowuję w lodówce.
Można robić mniejsze dawki: 1 cytryna, 4 ząbki czosnku, 1 łyżka miodu, 1/4 l wody.
Kto lubi bardziej słodkie, może dać trochę więcej miodu. Można też dać nieco więcej czosnku - zwiększy się "moc" mikstury. 
Niektórzy nie przecedzają, tylko wszystko trzymają w słoiku i spożywają to, co jest "na górze".

Ciasteczka owsiane
 
1 szklanka płatków owsianych,
1 szklanka otrębów owsianych,
3 łyżki otrębów granulowanych (niekoniecznie),
3 łyżki ziaren słonecznika,
3 łyżki ziaren lnu,
3 łyżki żurawiny,
1/2 opakowania płatków migdałowych, lub rozdrobnionych migdałów,
1 jajo,
1 1/2 szklanki startych, podsmażonych wcześniej jabłek (ja dodaję ze słoika, bo mam zrobione wcześniej) - jabłka ostatecznie można zastąpić sokiem/musem jabłkowym (niesłodzonym) np. z kartonu, wtedy dolewamy "na oko", żeby zmiękczyć suche składniki.
To jest przepis podstawowy - można go dowolnie modyfikować. Np. dodaję orzechy włoskie, pokrojone, suszone morele, suszone śliwki itp. Jeżeli nie mam granulatu - nie dodaję.  Kiedy po produkcji mleka kokosowego zostają mi wiórki kokosowe - również dorzucam do miski; po produkcji mleka owsianego dodaję pulpę owsianą, migdałowego - migdały itd. Można dodać np. aromat do ciasta, jeżeli ktoś lubi. Jeżeli nie dajemy wiórków kokosowych, można dodać cynamon.
Suche składniki mieszam, dodaję jajo i jabłka - dalej mieszam. Jeżeli masa jest za sucha, można podlać ją sokiem jabłkowym (jak nie mamy - wodą przegotowaną).
Z ciasta owsianego formujemy małe kulki, rozpłaszczamy je, układamy na blaszce do pieczenia (ja kładę na papier do pieczenia) i pieczemy około 20 - 25 min. do lekkiego zarumienienia się. Ostudzone przechowuję w blaszanej puszce.


Średnio wychodzi mi 24 niewielkie ciasteczka - po 12  na jeden wsad. Mnie szczególnie smakują ciasteczka z wiórkami kokosowymi; często je zjadam jako deser na podwieczorek. Doskonale tłumią objawy głodu i przyspieszają perystaltykę jelit.

Zimowy spacer

$
0
0
Lutowa zimna jest zmienna, w jeden dzień piękne, wysokie słońce, następny pochmurny, zamglony śnieżny. Zwierzętom zła pogoda nie przeszkadza. Szaleją po śniegu niezależnie od aury. Ostatni spacer w nieco mglistej i śnieżnej aurze:
 







Na zakończenie rzucanie patyków do wąwozu oraz zachęcanie Ify, by wspinała się po stromej ścianie i te patyki przynosiła. Psicy ciężko rozstać się ze zdobyczą - oddaje przekupiona psim ciasteczkiem. Potem znów rzucam patyk i historia się powtarza.




Szwec bez butów

$
0
0
itd. Przysłowie to zna każdy. No i chociaż robię na drutach, "obrabiam" w dzianiny całą rodzinę, ciągle brakuje mi czasu, żeby zrobić sobie kamizelkę. Taką "po domu" (bo w zasadzie tylko w domu chodzę w klasycznych kamizelkach, które wkładam na koszulę, albo sweterek). Mam dwie dosyć leciwe - mają po dziesiąt lat. Wełniane włóczki  - dawny tzw. shetland, z których są zrobione, pamiętają jeszcze czasy późno studenckie. Przerabiane te włóczki były po kilka razy i nie powiem, zachowują  nadal żywotność. Z tym, że w jednej kamizeli moja ukochana duża psica wyżarła dziurę próbując odgryźć guzik (co jej się z powodzeniem udało). Druga kamizelka jest nieco podfilcowana. Jakby nie patrzeć - obie nadają się do prucia. Ubolewałam więc do mojej mamy, że nie mam czasu, by zrobić sobie taką najzwyklejszą kamizelkę. To mi mama zrobiła! Moja mama (90 lat!), jeszcze poradziła sobie z drutami, chociaż palce ma pokrzywione reumatyzmem, a wieczorem w świetle elektrycznym już nie widzi oczek na drucie.




Wprawdzie kamizela zrobiona została ze starej włóczki - jak się okazało miejscami wypłowiałej - i jest zupełnie prosta, jest dla mnie bardzo cenna jako dar serca. Teraz grzeje mnie w grzbiet. A ja chwalę się Czytelniczkom i Czytelnikom, jak jeszcze sprawna jest moja mama.

Skarpety

$
0
0
dziergane przez styczeń i kawałek lutego. Trochę takie "kolejkowe" robótki. Dzisiaj pokazuję je hurtem. Chyba w tym sezonie zrobiłam osiem par. Zapewne na tym chwilowo zakończę  produkcję. Skarpety powstawały z włóczek skarpetkowych (podwójna nitka), a ostatnie z przewagą różowego, to włóczka akrylowa z wełną - "Magic Design" z zapasów. Przyznam się, że jakoś nie mam cierpliwości do większych form - dwa rozgrzebane, niedokończone swetry leżą. W planach następne, a ja ciągle robię jakieś małe formy.



Druty 3,75 mm; włóczka skarpetkowa 75% wełna, 25% poliamid, 420 m/100 g; podwójna nitka; zużycie 75-85 g na parę
 
Druty 4,5 mm; włóczka Magic Design", 80% akryl, 20% wełna 180 m/100 g;
zużycie ok. 95 g

Dziękuję za tak wspaniałe i piękne komentarze pod postem z kamizelką mojej mamy, na pewno przekażę jej wszystkie życzenia. Mama ostatnio wydziergała dla siebie sweterek i z tego co widzę, robi następny. Da się zauważyć, że tej zimy jest w zupełnie niezłej formie. Na wiosnę, kiedy zacznie się praca w ogrodzie, na robótki już nie będzie miała czasu.

Czapkuję

$
0
0
nie, nikomu nie czapkuję (zgodnie ze słownikowym znaczeniem tego słowa) - nadałam mu na swój użytek nowe znaczenie: namiętnie robię czapki. Dzisiaj dwie kolejne (ten sam wzór) - przeznaczone zostały dla męża.


Ma chłopina jakieś cieniutkie czapki w paseczki; z grubszych jedną zgubił, a drugą - identyczną jak ta grafitowa prezentowana dzisiaj - sama "załatwiłam". Wyprałam wełnianą czapkę w pralce i się sfilcowała. Nie chciało mi się prać jednej czapki w misce. Ręka mi zadrżała, kiedy wkładałam ją do pralki i zgodnie z przewidywaniami - wyjęłam "kocyk" nienadający się już do włożenia.  Miałam ją wyrzucić, jednak zdecydowałam się na prucie. Sprułam, odświeżyłam włóczkę i wydziergałam drugi raz taką samą czapkę, jak wcześniej.
Z rozpędu zrobiłam też mężowi czerwono-czarno czapkę z pomponem do kurtki w tych samych kolorach.

Grafitowa pompona nie ma, gdyż włóczki nie wystarczyło, a futerkowy nie pasuje do czapki dla mężczyzny.

Przepis na prostą czapkę wzorem z warkoczami

$
0
0
Jeszcze chwilę potrwa sezon czapkowy, chociaż dni coraz cieplejsze, a słońce stoi już wysoko. Zrobiłam jeszcze dwie czapy. Jedną warkoczową w kolorze: "sól i pieprz", drugą gładkim wzorem.

 
"Sól i pieprz" - czapka ma 6 przełożeń warkocza, gdyż włóczka była nieco cieńsza - ponadto chciałam  uzyskać efekt "zwisania". Pompon ze sztucznego futerka: 
 
 
Zwykła czapka z czerwonym ściągaczem i pomponem:

Druty 4,5 mm i 6 mm; włóczka: Podwójna nitka: "Czterdziestka" + jakiś moherek (mieszanka akrylu i wełny)

Obiecany opis prostej czapki warkoczowej - takiej jak te i te:

Czapka z warkoczami
Druty 4,5 mm i 6 mm; włóczka: 250 - 300 m/100 g - podwójna nitka.
Narzucamy 72 oczka i przerabiamy na okrągło 8 rz. ściągaczem 2 x 2 (należy zaznaczyć markerem początek robótki).
9 rz. - zmieniamy druty na 6 mm i powtarzamy wzór: 2 ocz. lewe (tam gdzie lewe ściągacza), 2 ocz. prawe (tam gdzie prawe ściagacza) , 2 ocz. lewe, 6 ocz. prawych ( to będzie warkocz 3 ocz. x 3 ocz.).
10, 11, 12 rz. - jw.
13 rz. - jw.; jednak w przypadku 6 oczek robimy przełożenie warkocza 3  x 3 ocz.
14,15,16,17,18,19, 20 rz. - jak rząd 9; itd.
Powtarzam przełożenie warkocza 5 razy - przekładam warkocz co 8 rz. -  w rz.: 13, 21, 29, 37, 45.
Czapkę kończę przerobiwszy 48 rz. robiąc w rz. 49 po dwa oczka razem - potem ściągam je nitką, zeszywam czubek. Jeżeli chcemy czapkę głębszą - robimy więcej rzędów.
Na czubku doszywamy pompon zrobiony z włóczki w tym samym lub kontrastowym kolorze; wykonany ze sztucznego albo prawdziwego futerka.  Czas wykonania czapki 2,5 - 3 godz.

Miniony tydzień

$
0
0
nie był dla mnie łaskawy. Od dwóch tygodni zmagam się z infekcją - męczy mnie jakiś katar, który odebrał mi węch i smak na dziesięć dni, przy tym cierpię na ogólne osłabienie, a jakby tego było mało dopadła mnie pod koniec tygodnia jelitówka, nie było szans, by wsiąść w samochód i udać się do  pracy. Tak więc z domu "wypełzłam" dopiero dzisiaj, stwierdziwszy, że sensacje jelitowe już za mną; powrócił smak, wraca węch. Siły jednak jakoś tak mam mało...
Relacja fotograficzna ze spacerów zimowych z początku tygodnia:







Tak, tak śniegu było jeszcze sporo...
A dzisiaj - miejscami - cienistych miejscach leży go jeszcze dużo (u nas w ogrodzie). W lesie ścieżki już czarne, dostrzec można na polanach wyraźne "łysiny" - śnieg topnieje, chociaż nocne przymrozki zdecydowanie nie pozwalają, by zszedł do końca.








Czuć przedwiośnie w powietrzu. W domu z gałązki rozwinęły się pierwsze listki:

Kamizelka i kapcie dla małej dziewczynki

$
0
0
Kamizelka dla Wandy, tym razem taka:

Druty 3,5 mm, włóczka "Kotek"' 100% akryl, 300 m/ 100 g;
zużycie 100 g na kamizelkę i kapcie
 
 
Zrobiłam też włóczkowe kapcie - skarpetki (dwie pary), takie do biegania po domu - czekają tylko na to, by podeszwy uraczyć stoperami.
 

 
Widziałam w pasmanteriach internetowych specjalne stopery w płynie, jednak wydają mi się dość drogie - buteleczka 100 ml: 18 zł. Czytałam, że panie radzą sobie zastępując je zwykłym silikonem. Postanowiłam więc, że także spróbuję silikonu na podeszwy tych kapci. 

Różne etui

$
0
0
Konieczność sprawiła, że należało wydłubać futerały na różne drobiazgi. Powstały więc szydełkowe pokrowce na tablet, dyski zewnętrzne i okulary.

 Komplecik: futerał na tablet i pierwszy dysk zewnętrzny
 
Etui na dyski zewnętrzne (w paski dla córki)
 
Na okulary I wersja
 

Na okulary II wersja
 
Okazało się, że córka chce, żeby futerały były zapinane - zlikwidowałam więc pierwotnie zrobione sznureczki, zrobiłam pętelki na środku, przyszyłam guziki - i pokrowce mają zapięcie.
 
Jeszcze komplet: etui na okulary i dysk zewnętrzny
 
Wykorzystałam różne resztki dość grubej bawełny; szydełko 3,5 i 3,25 mm.
 
 

Zimowa tunika

$
0
0
została sfinalizowana teraz - niemal w obliczu wiosny. Może jeszcze włożę ten sweter kilka razy - w przyszłym tygodniu mają wrócić mrozy.
Sama tunika - to eksperyment. Po pierwsze zrobiłam go The Contiguous Method. W końcu chciałam zobaczyć jak się robi rękawy tą metodą. Po drugie wymyśliłam sweter z łatami na rękawach i suwakami po bokach. Przy tym wybrałam odważną włóczkę: neonowy pomarańcz z popielatym. Rezultat na zdjęciach:


Na "wisielca":
Druty 4,5 - 5 mm; włóczka "Malmo Space" 50 gr/100 m; 705 akryl, 30% wełna;
 zużycie 450 g
 


 
Pomimo pochmurnego dnia, zrobiliśmy w końcu sesję zdjęciową w ogrodzie. Jak widać - śniegu już nie ma. Powietrze dzisiaj było prawie wiosenne.
 
 
Psy wiernie towarzyszyły, gdyż z niecierpliwością oczekiwały na wyjście do lasu.
 
Przybliżenie - szczegóły
 
W szarości dnia zdjęcia wyszły takie sobie (ponadto, jak widać, mój mąż raczej nie jest utalentowanym fotografem).

Krosno dziewiarskie - poduszka

$
0
0
Dziś kolejna praca wykonana na krośnie dziewiarskim. Zrobiłam poszewkę na poduszkę:


Oczywiście, żeby połączyć kwadraty użyłam szydełka. Szydełkiem też zrobiłam "plecy" poszewki:


Na zdjęciach pokazuję (częściowo) poszczególne etapy pracy nad kwadratami:

1. Nawijanie włóczki na krosno:

Tak wygląda "kwadrat" zanim włóczka została połączona w rozety

2.Nie łączyłam rozet igłą (tak zalecono w instrukcji), tylko przeciągałam nitkę szydełkiem - gdyż tak było dla  mnie łatwiej. Tu kwadrat już zdjęty z krosna:


Czeka na obrobienie szydełkiem.

Trzy prawie gotowe kwadraty
 
3.Kwadraty wykonane na krośnie dziewiarskim  obrobiłam szydełkiem:



Następnie połączyłam półsłupkami i uzyskałam z czterech kwadratów wierzch poduszki standardowego rozmiaru:


 4.Na koniec słupkami zrobiłam tył poduszki, przyszyłam guziki. Całość obszydełkowałam półsłupkami.

Poszewka została wykonana z dość grubej włóczki -  pragnęłam uzyskać efekt puszystości. W przyszłości jednak łączyłabym kwadraty zdecydowanie cieńszą nitką, aniżeli tą, której użyłam.

Przypomnę, że w tym poście prezentowałam pierwsze kwadraty wykonane za pomocą krosna dziewiarskiego.

Mijający tydzień

$
0
0
pochłonął mnie w całości. Czasu zabrakło na blogowanie. Dopiero wczoraj po południu przyszedł czas na relaks i odpoczynek. No i w końcu wiosnę czuć w powietrzu. Lody na stawach stopniały i zaraz pojawiły się łabędzie - kojarzą się w pary; pływało ich aż trzynaście (średnio stawy zamieszkuje 2-3 pary).




Późne popołudnie zapowiadało dzisiejszy piękny dzień:


A więc z kolei w sobotnie przedpołudnie wybraliśmy się do ogrodu i lasu. Dało się zauważyć pierwsze oznaki przedwiośnia, chociaż w części ogrodu zacienionej lasem wciąż jeszcze ziemia  jest zamarznięta i szron na trawie.
Pierwsze kwiatki: wychyliły się nieśmiało 3 krokusiki i licznie śnieżyczki:




Widoki z leśnej polany na przełom Osławy:



Jutro trzeba skorzystać z pięknej pogody i wchłonąć, korzystając ze słońca, witaminę D.

Kamizelka

$
0
0
jeszcze jedna wykonana przez moją mamę:


Taka do chodzenia po domu, wszak wieczorami, kiedy siedzi się na fotelu lub przed komputerem trzeba coś narzucić na plecy.

Zbliżenie
 
I ja w kamizelce:
 

Włóczka z odzysku, połączone dwie nitki jakiś wełenek mających już swoje lata.

Kaoliczki Przydrożne. Na Przełęczy Przysłup (Góry Słonne)

$
0
0
Przysłup (620 m n.p.m.)  to przełęcz w Górach Sanocko-Turczańskich, w głównym grzbiecie Górach Słonnych, pomiędzy nienazwanym wzniesieniem o wysokości 636,4 m n.p.m., a masywem góry Przysłup (658 m n.p.m.). Wiedzie tędy droga z Sanoka do Przemyśla.


Kapliczka - zapewne po przebudowie drogi - znalazła się w zagajniku, chaszczach przydrożnych. Żeby ją sfotografować musiałam przedzierać się przez zarośla i jeżyny.
Widać, że jednak ktoś o nią dba: jest ozdobiona sztucznym kwieciem, zasłaniającym napis z informacją o fundatorze i roku powstania (1939 r.).

Napis: "Na pamiątkę ufundował Józef Champor w roku 1939"

Cerkiew w Chmielu

$
0
0
Chmiel to wieś leżąca 10 km na zachód od Lutowisk. Cerkiew pw. Św.Mikołaja (obecnie kościół) wzniesiona została w 1906 r., chociaż pierwsze wzmianki pochodzą z 1589 r.



Ta obecna jest, obok Smolnika nad Sanem, jedyną ocalałą w południowej części Bieszczadów. Po 1951 r. została opuszczona, a wyposażenie rozkradano i niszczono. W latach sześćdziesiątych mieścił się w niej  magazyn straży pożarnej. Po wieloletnich staraniach w 1969 r. świątynię przekazano parafii rzymskokatolickiej, która rozpoczęła remont zakończony w 1977 r.




Cerkiew orientowana, o konstrukcji zrębowej; bryła trójdzielna, z zamkniętym trójbocznie prezbiterium, do którego przylegają dwie zakrystie, szersza nawą na planie prostokąta oraz prostokątny babiniec. Dach dwuspadowy oraz daszek okapowy wsparty na wystających, ozdobnie profilowanych belkach. Nad nawą kopuła, a nad prezbiterium i przedsionkiem baniaste wieżyczki.



Wewnątrz w prezbiterium strop z faseta, w nawie i babińcu sklepienie żagliaste, chór z balustradą. Wyposażenie cerkwi - współczesne.




Nieopodal cerkwi, pod daszkiem, została wyeksponowana kamienna płyta nagrobna z 1644 r. z napisem w języku starocerkiewnosłowiańskim: "Roku Bożego 1644, miesiąca lipca, dnia 17; Tu leży szlachetna urodzona Pani Feronia rodzona córka Pana Ewstafia Dubrawskoho a małzonka Pana Ioana Orłyckoho; Spoczywa tu w wierze, czeka daru, którym darem obiecane w niebie Królestwo".





Na cmentarzu przycerkiewnym znajduje się pięć nagrobków z przełomu XIX i XX w., które zostały odnowione w 1987 r.
 


 
Jest tu nagrobek ks. Feliksa Dołżyckiego (zm. 1903 r) oraz właściciela ziemskiego Emila Ricci (zm. 1875).

Literatura
1.Magdalena i Artur Michniewscy, Marta Duda-Gryc: "Cerkwie drewniane Karpat. Polska i Słowacja. Przewodnik. Oficyna Wydawnicza "Rewawsz" Pruszków 2011.
2.Stanisław Kryciński: "Cerkwie w Bieszczadach. Oficyna Wydawnicza "Rewasz" Pruszków 2005 r.

Sweterek dziecięcy

$
0
0
Taki sobie zwykły sweterek dla dziewczynki (około 1,5 roku), robionybezszwowo na okrągło  (tylko rękawy wszywane), zapinany na ramieniu:

Druty 4,5 mm; włóczka "Red Heart Soft Baby Steps", 100% akryl 164 m/100 g; zużycie  200 g
 

 
Wyszło pełne 20 dkg. Okazało się, że nitkę wyrobiłam niemal do ostatniego centymetra. Jest to informacja, że na większy sweterek trzeba przewidzieć nieco więcej tej włóczki.

Wiosna w ogrodzie

$
0
0
już jest. Dzień pogodny i słoneczny sprzyjał wiosennym porządkom. Tniemy... Piła elektryczna, piłki ręczne i sekatory - to główne narzędzia, którymi operujemy. Przycinamy drzewa, krzewy. Tnę mocno i dużo, bo albo krzewy zestarzały się i nie są już takie ładne, albo za bardzo przerosły i są zbyt rosochate. Tymczasem wiele radości dają pierwsze kwiatki.









I pierwszy hiacynt:

Wawrzynek powoli przekwita:

 
 
Są już bazie:
 
Ogólne spojrzenie na ogród:
 


 

Myjka

$
0
0
a niekiedy "mytka", czyli zwyczajna szmatka do... różnych celów kuchenno - łazienkowych.


Może służyć jako myjka do ciała, zmywak, szmatka do zmiatania resztek z blatów kuchennych, polerowania akcesoriów itd.itd. Moje zrobiłam z resztek włóczek bawełnianych i używam głównie w kuchni:




Niegdysiejsze szmatki kuchenne zostały wyparte gotowymi gąbkami do zmywania, które można kupić w każdym sklepie gospodarczym i supermarkecie. A dawniej - czym zmywano? Moja mama używała gazy, którą kilka razy składała i przeszywała na maszynie. Taką mytką myło się naczynia, a to co przywarło, usuwało się druciakiem. Mytka służyła też do wycierania resztek ze stołu, czy rozlanych płynów.
Ojej znam też domy, w których funkcję zmywaka pełniły różne szmatki: widziałam więc wykorzystaną do tego celu np. frotową skarpetę, resztki bawełnianych podkoszulków, szmatki flanelowe, no i fragmenty bawełnianych niewymownych (z damskich wycinano tzw. krok i już można było używać)...


O znaczeniu dzianych myjek nie ma się chyba po co rozpisywać: mają wszystkie walory ekologicznej, miękkiej, higroskopijnej ściereczki, a naturalne włókno, z którego zostały wykonane pozwala je porządnie wyprać w gorącej wodzie.


Ostatecznie można je także dać jako załącznik do prezentu na nowe mieszkanie.
Viewing all 432 articles
Browse latest View live