Quantcast
Channel: U Antoniny
Viewing all 424 articles
Browse latest View live

Miniony weekend

$
0
0
podarował nam niezwykle piękną aurę i przemiłe chwile spędzone z rodziną. Przyjechała córka z Wandzią, która za parę dni skończy dwa latka, a teraz jest na etapie gadania, gadania i gadania. Był mój brat z żoną i jego córka z rodziną. Dwie prawnuczki mojej mamy: pięcioletnia Zosia i nasza Wandzia pięknie się bawiły. Starsza Zosia niezwykle mądra i wrażliwa dziewczynka opiekowała się małą oraz inicjowała zabawy. To naprawdę był uroczy weekend.
Dziś, kiedy już córka pojechała - zabrałam psy, które czuły się nieco odrzucone, na czołgowisko. Było więc bieganie wzdłuż stawów, harce na łące i wąchanie w lesie, a także ostatnie kąpiele w Sanie. Teraz zmęczone "dziewczęta"śpią po zaliczeniu pieszo 6,5 km trasy. A ja w końcu odzywam się na bardzo zaniedbanym i zapuszczonym blogu. Czasu brak i brak. Pojawiają się inne piorytety i to jest dla mnie ważne.





Mam nadzieję, że uda mi się bardziej rytmicznie zamieszczać kolejne posty. Wiele materiału czeka na opracowanie. Dziś jednak tylko zdjęcia z popołudniowego spaceru.

 
 
 

Na Turzańsk

$
0
0
pod Chryszczatą wybraliśmy się dzisiaj na rydze. Tereny te są wyjątkowo rydzodajne. Aura zupełnie nie sprzyjała - zimowy ziąb i porywisty wiatr dość szybko wygnał nas z lasu. Tak, że wycieczka zajęła zaledwie kilka godzin. Ubrałam się ciepło, a i tak dłonie w rękawiczkach zgrabiały, a stopy w butach zmarzły (nie włożyłam wełnianych skarpet, bo mi to po prostu do głowy nie przyszło). Nie byłoby mi za gorąco, gdybym pod spodnie włożyła getry. A życie uratowała mi ciepła kamizelka i czapka.



Wypad do lasu u podnóża Chryszczatej przyniósł rezultaty, może nie takie, jak spodziewaliśmy się, ale coś tam nazbieraliśmy. Grzybów mało, las spenetrowany i nachodzić się nieco trzeba było.

 Takich uroczych nakrapianych było najwięcej
 

Widoki też marne, świat pochmurny i zamglony
 
 Wracamy...
 
Stoję skulona - przemarznięta niemal do szpiku kości
 
Przy okazji psiska się wybiegały i teraz śpią snem sprawiedliwych, mąż czyści rydze. Upiekłam dietetyczną szarlotkę i odpoczywamy od zimna popijając ciepłą herbatę.

Dzisiejszy zbiór

W zeszłym tygodniu

$
0
0
w Lidlu pokazały się akcesoria dziewiarsko-krawieckie. Z rozpędu (bo przecież nie robię już na takich drutach, tylko na addikach lub KnitPro z wymienną żyłką) kupiłam cztery komplety najgrubszych drutów 7, 8, 9, 10 mm i druty do warkoczy. Wszak dziewiarce zawsze się mogą przydać. I pewnie kiedyś znajdą zastosowanie - szczególnie wtedy, kiedy trzeba będzie przełożyć robótkę na inne druty (postojowe), by odzyskać te, na których się lubi robić. Właściwie to nie lubię takich sztywnych żyłek, które mają tendencję do odłamywania się od nasady druta... No cóż odezwała się krew "zbieracza".


A to moja jesienno-dyniowa dekoracja okna kuchennego. A któż mógł przewidzieć, że tak szybko powieje zimą...


Turzańsk 2

$
0
0
Na miniony weekend zaplanowaliśmy kolejną wyprawę na grzyby. W sobotę cały dzień lało, więc zrezygnowaliśmy z wypadu. Ale w niedzielę pogoda miała być lepsza. Mąż mój obudził mnie już o 6 rano. Ciemno jeszcze było, wstawać mi się nie chciało. W końcu się ubrałam, przyszykowałam kanapki i wyruszyliśmy.
Tak było rano zanim weszliśmy w las:





Ścieżki rozjechane kładami, w lesie mokro. Jednak było zdecydowanie cieplej, niż tydzień temu. A i ubrałam się przewidująco, więc jakby co - zimno nie było mi straszne. A bliżej południa zrobiło się słonecznie i ciepło. Kiedy schodziliśmy z grzybami do samochodu było już całkiem przyjemnie.




Wybłociliśmy się okrutnie, psiska też. Ifka maszerowała breją błotną chlastając rzadkim błotem na lewo i prawo, Tolka miała "podwozie" w skorupie błotnej. Tak wybłocone "panie" wdarły się do auta, które dzisiaj  wymyłam i wyprałam z niego wszystkie pokrowce i koce, gdyż panna Tola raczyła zostawić wszędzie swe błotne ślady.




Rezultatem wyprawy były prawie  cztery siaty rydzów i kilka prawdziwków.


Rydze zamarynowałam, prawdziwki wysuszyłam. W sumie wypad bardzo udany: pochodziliśmy po lesie, psy się wybiegały, mamy słoiki z grzybami.

Czapki dziewczęce

$
0
0
Wandzia była u nas kilka dni. Nasza dwulatka stała się już dziewczynką w całej okazałości, a więc zaczyna dostrzegać elementy garderoby i czasem pragnie sama zdecydować w co się ubrać. Jedno jest pewne - nie chce nosić czapek wiązanych pod brodą (w zimie, pewnie będzie musiała). Zdziera z siebie taką czapę, ciągnie za sznurki i zdecydowanie neguje nakrycie głowy. Najładniejsze czapki dla naszej wnuczki to te, które nie mają wiązadełka i posiadają przyszyte kolorowe guziki, które można liczyć. Do jednej kupnej przyszyłam jej aż pięć kolorowych guzików. A w dwa wieczory stworzyłam jeszcze dwie czapki na teraz:



Oczywiście Wandzi bardziej do gustu przypadła czapka granatowa (z guzikami):


Czapka różowa z pomponami i futerkiem spodobała się mamie Wandzi:


Sądzę jednak, że nasza wnuczka będzie ubierała jedną i drugą. Tymczasem Wandzia uwielbia wkładać kapcie dziadzia:


No kto z nas nie nosił w dzieciństwie butów dorosłych!?

Jesień

$
0
0
podarowała nam, przynajmniej w Sanoku, wspaniałe pogodowo dni. Wczoraj uwinęliśmy się z wizytami na cmentarzach do 14.00. Zdecydowałam więc, że trzeba zaczerpnąć świeżego powietrza oraz wybiegać psy. Po szybkim obiedzie zabrałam "dziewczyny" do auta i hajda na czołgowisko. Zaczęłyśmy od Sanu,


by potem ruszyć (jak zwykle) wzdłuż stawów, dojść do czołgowiska, wspiąć się w stronę lasu, przemaszerować leśną drogą i wrócić na parking. Tym razem niespiesznie wędrowałam z kijami i cieszyłam się ostatnimi promieniami słońca.

Beżowe trawy, żółte i brązowe liście oraz błękit nieba - taki mógłby być układ kolorów na swetrze...
 
 a może taki?
 


Spoglądałam na Ifkę, która poprzedniego dnia nadwyrężyła sobie prawe biodro i kulała. Wieczorem była tak biedna, że pierwszy raz szukała pomocy u człowieka. Zaaplikowałam jej środek przeciwbólowy i rano było już zdecydowanie lepiej. Kiedy się wybierałam na spacer, pomimo jeszcze nie najlepszej formy, psica zdecydowanie zadeklarowała, że też idzie. Widziałam, że noga zaczęła ponownie boleć tak po 3 km marszu, ale szczęśliwie pokonała cały dystans i dzisiaj jest już w dobrej formie.


 Tak wygląda dróżka przy stawach -zryta przez dziki
 

Tymczasem cieszyłyśmy się przyrodą, słońcem odbijającym późne promienie w wodzie Sanu i stawów, barwami jesieni, zapachem spadłych liści. Psice szalały: Ifka wkroczyła do rzeki, potem kąpała się w stawie, tropiła bażanty, wywąchiwała ślady dzików i saren. Tola poszczekiwała radośnie i gnała za dużą.

 A taki wrabiany wzór można by wykonać na swetrze
 




Żegnało nas zachodzące słońce, które czerwoną kulą chyliło się ku zachodowi.

Dziś ponownie przeżywaliśmy chwile zadumy przy grobach najbliższych zmarłych, opuszczonych, poległych żołnierzy i tych których grobów nie ma...Antonin

Dzianinowe paznokcie (Knitted nails)

$
0
0
to nowa moda zdobienia paznokci. Warta wspomnienia na blogu o tematyce dziewiarskiej jako dość interesujący trend inspirowany dzianiną. Malunki na paznokciach imitują sploty dziewiarskie. Mogą być to wzory tzw. pończosznicze, warkoczowe czy nawet żakardy. Zdobi się tak wszystkie, lub wybrane paznokcie, a blogerki modowe udzielają licznych rad jak taki manicure wykonać. Ja oczywiście pominę tu opis techniki wykonania. Post ten powstaje jedynie z kronikarskiej konieczności zasygnalizowania faktu, jak moda dzianinowa przenika do innych dziedzin życia.

 Zdjęcie stąd
 
Zdjęcie stąd 

Ponoć taki manicure pasuję zarówno do dżinsów jak i do sukni wieczorowej.

  Zdjęcie stąd

Zdjęcie stąd

Kiedy wklepiemy w wyszukiwarkę hasło: "Knitted nails" - wyświetli nam się do woli obrazków paznokci tak ozdobionych.

Źródło:
http://www.joy.pl/uroda/1977/to-bedzie-hit-wszystkich-blogerek-knitted-nails
http://metrocafe.pl/metrocafe/1,145523,19168742,knitted-nails-paznokciowa-moda-idealna-na-jesien.html

Kolejne czapki dla dziewczynki

$
0
0
Niebawem Wandzia ponownie nas odwiedzi. Czekają już na nią nowe czapki. Powstały z resztek włóczek. Kolorowa: z mieszanki neonowych kolorów - moteczek został wykorzystany niemal do ostatniego centymetra. Zapewne czapka będzie nieco za głęboka, ale można ściągacz podwinąć:


Druga czapka powstałą z resztek różowej włóczki. Jak wygląda - widać:


Tym razem ozdobiłam ją granatową kokardą z guzikiem. Zobaczymy czy  czapki zostaną zaakceptowane, gdyż Wandzia, jak już kiedyś wspomniałam, mówi: "dziewczynki noszą czapki z guzikami"...

Kapcie

$
0
0
jeszcze letnie, zrobione z nitek bawełniano-akrylowych, przepadły gdzieś w zbiorach zdjęć. Zrobione oczywiście według tego opisu, tyle że pozbawione poprzecznego paska na wierzchu stopy.



Długie jesienne wieczory sprzyjają dzierganiu. Coś tam robię na drutach, jednak krótki, ponury dzień nie sprzyja fotografowaniu. Kiedy w końcu mam czas - jest już wieczór i w sztucznym świetle ciężko robi się zdjęcia.

Chusta

$
0
0
Prawie dwa lata upłynęły zanim powstała. Jakoś jesienią 2013 r. kupiłam w Krakowie na Karmelickiej włóczkę z cekinami "Galaxy" w kolorze perłowego popielu na czapkę i chustę. Czapkę zrobiłam, a jakże, jeszcze tamtej jesieni. Koncepcja odnośnie chusty zmieniała się nieustannie: miała być ażurowa (nie mogłam zdecydować się na wzór), następnie w paski. Dwa lata przeleciały i nagle pomyślałam: zrobię ją wzorem francuskim. A więc jak zwykle poszłam w minimalizm. Trzy wieczory i chusta jest, nie za duża, ale też nie za mała. Dokładnie w sam raz do omotania szyi na czas tych późnojesiennych chłodów.


Włóczka "Galaxy" (65% akryl, 31% wełna, 4% soft payette); 175 m/50 g;
zużycie 131 g: druty 4 mm

Chusta jest robiona asymetrycznie (od jednego rogu). Początkowo rozważałam wykończenie jej ażurową bordiurą, jednak pewnie zabrakłoby mi włóczki. Wykończyłam ją wobec tego maleńkimi ząbkami (pikotkami), wyrobiwszy włóczkę niemal do ostatniego metra.


No i w końcu jest komplet z czapką.


Produkt finalny z mieszanki akrylu z wełną zrobiony splotem francuskim bardzo mnie satysfakcjonuje; chusta nie jest zbyt gruba, jest miękka i lejąca, właśnie taka o jakiej myślałam. Można ją zamotać jak komin, a w stanie rozłożonym nakryć marznące plecy w pomieszczeniu.
Aż dwóch lat mi trzeba było by sfinalizować projekt...

Spódnica na drutach (1) moherowa

$
0
0
Dziś prezentuję zupełnie nietypową spódnicę. Bo nie dość, że jest marszczona, to jeszcze moherowa...

 

Od kiedy odzyskałam niemal młodzieńcze rozmiary, z upodobaniem chadzam w spódnicach. A, że wróciły różnego rodzaju układane w fałdy i plisowane - takie wkładam i czuję się w nich całkiem dobrze.


Druty 5,5 mm; włóczka "Mohair" (Inter-Fox); 260 m/50 g, 70% akryl + 30% moher; oraz druga nitka: wełna 100% niewiadomego pochodzenia; zużycie 270 g + trzecia nitka jasnopopielatej cieniutkiej wełny (paski na spódnicy)

No więc już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, żeby zrobić sobie spódnicę na drutach, taką z karczkiem i od karczka marszczoną (nosiłam takie w lecie). Włóczka musiała być lekka i niegruba. A, że w moich przepastnych zapasach sporo różności - wymyśliłam spódnicę z moheru. 100 gramów grafitowego nie wystarczyło na taką szeroką spódniczkę, dodałam druga cieniutką nitkę wełenki ze szpuli (niewiadomego pochodzenia). Okazało się, że i tego nie wystarczy, dlatego dół spódnicy jest w paski (motek włóczki w kolorze popielatym). Pasek spódnicy też zrobiłam w jaśniejszym kolorze.





Spódnica robiona jest od góry - od paska, potem wykonałam karczek i po jednym rzędzie  francuskiego dodałam oczka na marszczenie spódnicy. Następnie już "leciałam" prosto w dół, by na odpowiedniej długości zakończyć dół i-cordem. Dzięki temu zupełnie się nie zawija.



Sesja w ogrodzie w Zagórzu. Spódniczka jeszcze nieco wilgotna (po namoczeniu), ale układa się nieźle. Jest bardzo lekka i lejąca. Myślę, że mnie nie pogrubia, a równoważy proporcje sylwetki (w biodrach jestem węższa, niż w biuście).

Spódnica na drutach (2)

$
0
0
Ta pokazywana dzisiaj została wykonana wcześniej, niż moherowa. Zasada wykonania i wzór niemal identyczne, jednak dzisiejsza nie jest tak marszczona, tylko lekko poszerzana.

 

Druty: 3,5  - 4,5 mm; zużycie włóczki 330 g;
Włóczka bucle (brak danych) + "Kid Mohair""Ice Yarns" - ok.50 g; 320m/30g, skład: 30% mohair, 30%akryl, 40% poliamid
 
Zrobiłam ją z włóczki bucle zalegającej, nie wiadomo od jakiego czasu w zapasach, na którą zupełnie nie miałam pomysłu. No bo co można zrobić z takiej kompozycji kolorystycznej: czarny - czerwony - niebieski?

Pomyślałam, że przydałaby mi się taka cieplejsza spódnica zimowa. Wprawdzie składu włóczki nie znam, (nie było banderolek) - jednak na pewno nie ma w sobie wełny. W celu pogrubienia dzianiny dodałam druga nitkę czarnej włóczki "Kid mohair""Ice Yarns" (też z zapasów), która to nitka ma dziwną jakby nieco sprężystą elastyczną strukturę i raczej moheru nie przypomina, tylko jakąś cieniutką szenilę (?). W każdym razie pogrubiła bucle i nadała elastyczności.




Spódnicę można wkładać z czarnymi, czerwonymi i szafirowymi dodatkami (mnie najlepiej pasują do niej czarne rajstopy i sweterki.

 
Szczegóły: karczek spódnicy, pasek z gumką, dół wykończony i-cordem

Fason, w którym nie ma marszczenia jest bardziej uniwersalny - pasuje paniom szczuplejszym, jak i tym mającym nieco więcej w biodrach.

Niezimowa

$
0
0
i wręcz nieprzedświąteczna aura dokuczała w ostatni weekend. Mamy klasyczną pogodę końca jesieni. Wczoraj cały dzień na zmianę pochmurnie i deszcz. A my zdecydowaliśmy się na wędzenie szynek i schabu. Nie chciało nam się na początku rozpalić pod wędzarnią, ale później poszło już bez problemów. I dobrze, że wędziliśmy wczoraj, gdyż dzisiaj do tej przykrej pogody dołączył porywisty wiatr...







Skorzystałam z pobytu w ogrodzie i zabrałam psy na niedługą wycieczkę po tym nieprzyjaznym o tej porze świecie. Gdzieś tam pomiędzy drzewami prześwitywało chylące się ku zachodowi słońce, którego przez cały dzień widać nie było.




Święta za pasem, więc przywiozłam z lasu maleńkie choineczki, które powędrowały do butelek z wodą.
Tymczasem zostawiam mych Czytelników ze zdjęciami jesiennego świata.


Życzenia

$
0
0
 
Wspaniałych rodzinnych świąt, zdrowia i wszelkiej pomyślności
życzę
Wszystkim  Czytelnikom  i Odwiedzającym mojego bloga

Życzenia


Na nowy rok

$
0
0
Podsumowań minionego i czynionych postanowień na nowy - nie będzie. Nie mam marzeń, a pragnienia zupełnie przyziemne, by gorzej nie było. A więc trwaj chwilo...




Święta spędziliśmy rodzinnie. A tydzień poświąteczny-sylwestrowy-noworoczny razem z Wandzią. Niech tam młodzi trochę odsapną, a my cieszymy się wnuczką.
Wieczór sylwestrowy stał się gehenną dla naszej Ify. Z roku na rok jest gorzej - psica się starzeje i coraz trudniej znosi sylwestrowo-noworoczne strzelaniny. Popołudniem pojechaliśmy z Wandzią na dwie godzinki do mojej mamy, żeby nieco wcześniej przywitać z nią nowy rok. Już wówczas rozpoczęła się mocna strzelanina na naszym osiedlu. W poprzednich latach także zostawialiśmy po południu psy same na 1-2 godziny. Kiedy wróciliśmy, ściana przy drzwiach wejściowych była podrapana, tak że farba i tynk leżały na płytkach. Potem nie było lepiej. Cały wieczór, do około pierwszej w nocy, to jeden wielki strach: drżenie, dyszenie ze strachu, garniecie się do ludzi. Natomiast mała Tola zupełnie nie przejmowała się hukiem i spokojnie spała. Kiedy i my położyliśmy się, Ifa "zameldowała" się do mojego pokoju i ułożyła tyłek na łóżku (przednie łapy opierały się o podłogę). Myślałam, że później sobie poszła. Przebudziwszy się w nocy wyczułam jej obecność - przetrwała w tej pozycji jakieś dwie godziny. W końcu pościeliłam jej kocyki przy łóżku i dopiero się ułożyła. Stres minął do rana i już na spacerze pies był wyluzowany. I co tu komentować? Widziałam na osiedlu kota mknącego przed siebie z szybkością światła, kiedy wybuchały petardy. Rok rocznie nadchodzący Sylwester przeraża mnie, podobnie jak zwierzęta - bo się o nie po prostu martwię. Kilka lat temu w Sylwestra właśnie zszedł sąsiadom z parteru ich wyżeł. Był już leciwy i ze strachu serce nie wytrzymało...






Potężne mrozy (u nas w nocy dochodzące do -15 st. C) nie sprzyjają dłuższym spacerom z Wandzią - psom natomiast niestraszne, więc dziś zafundowałam im porządne wyjście: stawy, czołgowisko, las, a nawet brzeg Sanu. Wczesne popołudnie wspaniałe - słońce raziło w oczy, mróz skrzył się na trawach i stawach. Nawet San nieco przymroziło. I znów prawidła przyrody: na stawie zaspał łabędź, zamarzł, a reszty dokonały lisy rozszarpując ptaka...






A tak wygląda San:




Dzisiejszy post ilustrują fotografie ze spaceru.

W zeszłym roku

$
0
0
bardzo zaniedbałam bloga. To nie tak, że znudziło mi się blogowanie - o nie! Po prostu czasu brakuje na wszystko i staję przed wyborami czym się zająć. No i padło na to, że aktywność ruchowa odbywa się po części kosztem bloga. Bo trenuję 4 razy w tygodniu (co daje około 6 godzin treningu), a jak się uda to i więcej, czasem (w zimie rzadko) pomykam jeszcze z psami (nordic walking). A przecież trzeba dotrzeć do klubu fitness, wrócić, odsapnąć po ćwiczeniach (więc to też dodatkowy czas), przygotować sobie jakieś jedzenie, zająć się sprawami domowymi plus oczywiście praca zawodowa. W rezultacie potworzyły mi się  olbrzymie blogowe zaległości. Z jednej strony przemykam przez znajome blogi czytając nowości z pośpiechem, z drugiej strony u siebie mało piszę, bo nie mam czasu na porządne i sensowne przygotowanie postów. Nawet coś tam dłubię na drutach, ale nie jest to imponujący dorobek (plany mam, oj mam - wieeeeelkie). Nawet - jak się okazuje - nie wszystkie dokonania dziewiarskie zostały udokumentowane fotograficznie - bo zapomniałam zrobić zdjęcia udziergom (szybki zmrok nie sprzyjał fotografowaniu).
Nie, nie twierdzę, że się poprawię - czasu teraz nie przybędzie. Piorytetem jest dla mnie ruch, ze względu na walkę z chorobą, zapewne więc blogowanie będzie szwankowało, aż do przejścia na emeryturę, a planuję tak mniej więcej za  rok (a może nieco wcześniej?). Tymczasem, mając nieco wolniejszych chwil, dokształcam się w kwestii zdrowego odżywiania, eksperymentuję ze sporządzaniem zdrowych posiłków, uczę się nowych ćwiczeń, bo w klubie fitness ostatecznie zdecydowałam się na zajęcia siłowe (niekiedy robię odstępstwo na rzecz aerobiku), chodzę na siłownię i kettlebell. I te ostatnie zajęcia bardzo mnie wciągają - wprawdzie mam je raz w tygodniu, ale ani razu nie opuściłam zajęć i chyba robię postępy w technice. Prawdę powiedziawszy kobiety nie powinny obawiać się ćwiczeń siłowych, bo naprawdę trzeba wiele różnych czynników, by uzyskać sylwetkę atlety, a takie zwykłe zajęcia siłowe ogólnie wpływają na kształtowanie sylwetki.
Stąd blog i pasja dziewiarska z konieczności znalazły się na drugim miejscu, a przecież jeszcze jest ogród i kilka innych rzeczy, z których trudno zrezygnować. Ten czas jakoś tak przerażająco się kurczy...

Jak przedłużyć spódnicę?

$
0
0
Kupiłam sobie dwie spódnice układane w fałdy. Niestety były jakby nieco za krótkie (dla kobiety w moim wieku). Ponadto fakt, że układały się dość szeroko na dole powodował, że zdawały się jeszcze nieco krótsze. Wymyśliłam więc, że należy je nieco przedłużyć. A że modne są różnorodne wykończenia ze sztucznej skórki, nabyłam w lokalnym sklepie kawałki takiego materiału. Do spódnicy popielatej wybrałam kolor czarny, do granatowej - skórkę w zbliżonym odcieniu. Kupiłam paski:10 cm x 1.40 m (gdzie 1.40 m - to szerokość materiału).



Pracy niewiele: paski materiału skóropodobnego złożyłam na pół, przyfastrygowałam do dołu spódnicy (wcześniej połączyłam krawędzie) i po prawej stronie przeszyłam na maszynie po stebnówce dołu spódnicy. Zyskałam 5 cm długości spódnicy.


Takie przedłużenie spódnicy jest łatwe i szybkie. Można w ten sposób przedłużyć spódnicę damską lub dziewczęcą, albo odnowić tę, która nam się znudziła.

Akcesoria zimowe dla dwulatki

$
0
0
Wnuczka spędziła u nas dwa tygodnie świąteczne. Wypadało więc uzupełnić zimową garderobę dziewczynki. Czapki dostała już wcześniej, teraz przyszła kolej na "osłony" szyi i dłoni. Zrobiłam dwa szaliczki, rękawiczki i golfik.


Jeden szalik (biały) - to klasyczny baktus, drugi (różowy) został wykonany ściegiem francuskim, ale robiłam go od trzech oczek dolnego rogu (ścieg francuski układa się odwrotnie, niż w baktusie).


Golfik to klasyka; opisy w necie są liczne, ja wspomagałam się opisem z blogu 2wieczki.

 
 
Rękawiczki to model wypatrzony gdzieś w necie.
 

Wszystkie ubranka już noszone i sprawdzone. Golfik jest idealny pod kombinezon, albo kurteczkę. W czasie mrozów owijałam jeszcze małą różowym szaliczkiem.
Zużycie włóczki niewielkie - nie ważyłam wykonanych prac.

Swetroponczo

$
0
0
Kiedy Renata Witkowska zaczęła w tym sezonie zimowym pokazywać na swym blogu swertoponcza, owszem podobały mi się, jednak nie widziałam potrzeby wydziergania takiej "kamizeli". Aż nagle pojawiła się chęć: a może jednak zrobić coś takiego, tym bardziej że córka stwierdziła, że będzie w takiej dzianinie chodzić.

Druty 7 mm. Włóczka - dwie nitki: "Czterdziestka" 60% akryl + 40% wełna,
300 m/100 g - zużycie 250 g oraz "Justa" 100% wełna, 350 m/100 g - zużycie 200 g

W międzyczasie "uczulona" już na ten model, obejrzałam w internecie na Pinereście oraz Ravelry różne wykonania takiej narzutki. A w rzeczywistości ujrzałam koleżanki ubrane w takie swetroponcza z dresówki i dzianiny maszynowej.W końcu wyprodukowałam swoją wersję.



Najłatwiej wykonać można coś takiego w formie prostokąta (szala) zeszytego na końcach (I sposób). Nieoceniona Pani Renata na swym drugim blogu opisuje, jak zrobić takie dzieło bez zszywania  na okrągło (II sposób)Pokusiłam się o wykonanie tej wersji. Niestety widać u mnie nieco to łączenie. Jednak ten sposób ma przewagę nad innymi o tyle, że można dowolnie powiększać wyrób, jeżeli uznamy, że wolimy coś bardziej obszernego, niż kamizelkę. III - sposób to wykonanie dwóch jednakowych kawałków i połączenie graftingiem dzianiny na plecach.



Moja pierwsza wersja swetroponcza była wielkości kamizeli:


 Córka zobaczywszy zdjęcia oświadczyła, że chce to ubranko bardziej obszerne - dorobiłam ileś tam cm na okrągło i ostatecznie uzyskałam rozmiar 110/110 cm (początkowo 90/80). Swetroponczo jest dosyć obszerne i można nim się otulać na różne sposoby - co widać na prezentowanych zdjęciach. Przyda się w biurze jako ocieplenie pleców w zimowy dzień, a w jesieni jako narzutka na sweter.
Robiłam moje swetroponczo na drutach 7 mm z włóczek połączonych w dwie nitki: "Czterdziestki" i "Justy" - zużyłam 450 g.
.
Viewing all 424 articles
Browse latest View live