Quantcast
Channel: U Antoniny
Viewing all 424 articles
Browse latest View live

Niebieskie: komin i czapka

$
0
0
Zrobiłam ten komin i czapkę jeszcze późną jesienią. Włóczka z odzysku, ale dość interesująca: zawiera nopki w kolorze różowym, a przetykana jest srebrną nitką i ma na pewno dużą zawartość wełny, gdyż komin ubrany do fotografowania mocno grzał.



Komplet już dawno znalazł się w Krakowie i cieszy córkę.



Trudno mi określić ile poszło włóczki, bo jej nie ważyłam, nie pamiętam też na jakich drutach robiłam. Były jeszcze mitenki (włóczki nie wystarczyło na rękawiczki), ale powędrowały do innej osoby (córka nie nosi), a fotki nie zdążyłam zrobić.  Włóczka więc została wykorzystana do ostatniego centymetra.


Komin zrobiłam splotem zaproponowanym przez Rene, dla której testowałam wzór rok wcześniej.  Czapa - splot pończoszniczy,  dość obszerna z pomponem ze sztucznego futra. Całość noszona do jasnogranatowej kurtki.

Druga myboshi

$
0
0
Powstała druga czapka myboshi - również dla zięcia.


Rok temu otrzymał tę, w jedynie słusznym, ulubionym kolorze dżinsowym. Kolejna zima i kolejna czapka, tym razem w mocno czerwonym kolorze. Ponoć już stała się ulubioną. Poprosiłam o zdjęcia, bo czapka  zeszła z drutów i od razu odjechała. Dostałam kilka:



Wykonana została identycznie jak ta zeszłoroczna, zaczęta ściągaczem nabieranym sposobem włoskim, robiona prosto do góry, gdzie zebrałam wszystkie oczka.


Jest też wspomnienie zeszłorocznej - zostały sfotografowane razem:


Męski komin i rękawiczki

$
0
0
Do kompletu - czapki (w kolorze czerwonym - jaskrawym) pokazywanej w poprzednim poście zrobiłam z pozostałej włóczki komin i rękawiczki. Rękawiczki z nitki pojedynczej (w obawie, że włóczki na wszystko zabraknie); komin nitką podwójną na drutach 8 mm - robiony do wykończenia  nitki. Razem na komplet: czapka, komin i rękawiczki poszło 500 g włóczki.


Komin zaczęłam ściągaczem (sposób włoski) - góra komina, a zakończyłam ściągaczem, bodajże na drutach 9 mm,  by uzyskać lekkie rozszerzenie dzianiny. Jak tylko komplet zszedł z drutów - zblokowałam i wysłałam, by zięć jeszcze pochodził w te mrozy.



Rękawiczki także najzwyklejsze na świecie, bez udziwnień. Przyświecała mi  zasada: kolor dość agresywny - dzianina bez udziwnień, prosta niemal siermiężna.

Zwyklak

$
0
0
Jeszcze tydzień temu leżał u nas śnieg, dzisiaj jest tak jak na zdjęciach. Roztopy, błoto (chociaż ziemia jeszcze zamrożona), wieje halny. Zima chwilowo w odwrocie, ale ja i tak zrobiłam sobie sweter: duży, miękki, otulający, taki do wkładania do getrów. Sesja zdjęciowa pod chałupą w Zagórzu. Pojechaliśmy zobaczyć czy jeszcze stoi (chałupa) oraz przejść się z psami po lesie.


Sweter żywcem zrobiony według opisu Doroty. Dodałam tylko po 10 rzędów na długość (swetra i rękawów) i robiłam go na drutach o 1 mm mniejszych, niż zaleca autorka. Przyznam szczerze, że raczej bardzo rzadko wykonuję dzianinę na tak grubych drutach, luźnym splotem, jednak ten sposób dziania w tym swetrze sprawdził się, a produkt finalny nawet nie rozciągnął się po namoczeniu.


Druty 6 mm (ściągacz) i 8 mm (reszta); włóczka 2 nitki: "Calais": 40%wełna, 40 poliakryl, 10% alpaka, 10% poliamid; 170 m/50g oraz 2 nitki akrylowego moheru ze szpuli; zużycie: 200 g włóczki "Calais" + 100 g moheru
 

 
W dzianinie uzyskałam efekt delikatnego, niebieskiego melanżu. Całość jest niezwykle lekka, przyjemna (wazy tylko 300 g) i co najważniejsze - nie gryzie (bo mnie wszystko gryzie, nawet miniaturowa nitka zostawiona po odprutej metce, potrafi mnie podrapać i zasinić skórę).

Kapcie

$
0
0
Zapomniane, zrobione jeszcze latem. Trzy pary z włóczek bawełnianych, ta jedna ciemniejsza z mieszanki wełen (ze starego swetra). Umieszczam je na blogu z obowiązku kronikarskiego:


 Zrobiłam dwie identyczne pary w kolorze miętowym - różniły się tylko rozmiarem
 
Te są wełniane
 
Zdjęcie zbiorcze
 

Słodycze bez cukru

$
0
0
Co jakiś czas dzielę się z moimi czytelnikami moimi pomysłami na słodycze bez cukru. Nie ukrywam, że jeżeli jakiś przepis mi się spodoba, a produkt posmakuje, to takie "słodycze" robię dość często. Ostatnio posmakowały mi fasolowe babeczki  i kokosowe kartofelki.
Pierwsze są źródłem białka i głównie służą mi jako "przegryzki" potreningowe. Drugie są już wybitnie "słodką" przekąską np. do kawy.


Fasolowe babeczki

Składniki:
puszka czerwonej fasoli,
2 banany lub ksylitol, albo stewia (2 łyżki),
2 jajka,
4 łyżki kakao,
cynamon, kardamon, imbir, gałka muszkatołowa (po 1/2 łyżeczki,
bakalie: rodzynki, orzechy, żurawina, migdały itp. (co się tam aktualnie ma w domu).

Fasolę opłukać na sicie; wszystkie składniki zblendować, dodać przyprawy i bakalie, wymieszać, nałożyć do silikonowych foremek lub papierowych papilotek (niestety ciasto do nich przywiera); piec w 190 st. C 25 minut.

 
Najczęściej staram się unikać dodawania bananów, które doskonale dosładzają, ale też podnoszą indeks glikemiczny babeczek. Jeżeli ciasto wydaje się za gęste, można dodać wody. A do środka daję takie bakalie, jakie aktualnie mam w domu. Babeczki można też spożywać np. na podwieczorek czy do kawy.
 
Kokosowe kartofelki powstają jako produkt uboczny wytwarzania mleka owsianego lub kokosowego. Po przecedzeniu mleka zostaje mi na sicie pulpa owsiana, albo kokosowa. początkowo ją wyrzucałam, potem jednak wpadłam na pomysł, że może posłużyć jako półprodukt do wykonania kartofelków.
 
Kokosowe kartofelki
I wersja
Składniki:
pulpa pozostała po produkcji mleka owsianego lub kokosowego,
wiórki kokosowe,
1- 1,5 łyżki masła orzechowego.
Do pulpy owsianej dodajemy masło orzechowe, wiórki kokosowe (ile zabierze aby uzyskać konsystencję pasty), mieszamy łyżką. Następnie toczymy kulki w rękach, obtaczamy w wiórkach kokosowych lub zmielonych orzechach. Wkładamy do pojemnika, przechowujemy w lodówce.
Jeżeli mamy bezcukrowe masło orzechowe, możemy pastę dosłodzić ksylitolem lub stewią.
Jeżeli robimy kokoski z pulpy kokosowej, dodajemy mniej suchych wiórków.
 
 
II wersja
Składniki:
pulpa pozostała po produkcji mleka owsianego lub kokosowego,
wiórki kokosowe,
1/2 opakowania serka mascarpone,
stewia lub ksylitol,
gorzka czekolada (90%), 1 płaska łyżka oleju kokosowego. 
 
Składniki jw. mieszamy w misce do uzyskania konsystencji pasty. Formujemy kulki.
W mikrofali topimy czekoladę z olejem kokosowym, polewamy kartofelki. Przechowujemy w lodówce.
Słodziki możemy zastąpić naturalnym miodem.
 

Nie ukrywam, że "kartofelki" są dosyć kaloryczne, zakładam jednak, że nikt się nimi nie będzie objadał (góra 1 - 2) do kawy.
 


Polecam -przeczytajcie

$
0
0
Polecam Paniom przeczytanie poniższych artykułów Marty Okuniewskiej na temat budowy ciała: "gruszki" i "jabłka", uwarunkowań hormonalnych, diety i treningu.
Artykuły rzetelnie i merytorycznie napisane. Ja przynajmniej znalazłam dla siebie to, co mnie interesuje.

O "gruszce":
http://martaokuniewska.pl/trening-i-dieta-dla-gruszki-uwarunkowania-hormonalne-suplementacja/
http://martaokuniewska.pl/trening-i-dieta-dla-gruszki-rozwiazania-treningowe-wskazowki-dietetyczne/

O "jabłku":
http://martaokuniewska.pl/jablka-uwarunkowania-hormonalne-i-suplementacja/
http://martaokuniewska.pl/jablka-dieta-i-trening/

Komplet owsiankowy

$
0
0
Na początku był on - ten oto szalik zrobiony jeszcze przez moją mamę, z grubaśnej włóczki, długi - taki do zamotania wokół szyi ze trzy razy.


Nieco gryzie. Wyciągam go z szafy tylko podczas wielkich mrozów. Takie przypadły w tym roku w kilka dni styczniowych. Wtedy okazało się, że w zasadzie nie mam do niego odpowiedniej czapki. Dobrałam więc z zapasów włóczkę, też w owsiankowym kolorze (okazała się nieco jaśniejsza) i w dwie nitki machnęłam w jeden wieczór czapę według wzoru i opisu Renaty Witkowskiej. Czapa gruba, ciepła i faktycznie z szalikiem stanowi komplet na mroźną zimę. Pani Renata gdzieś tam na swych blogach umieściła opis wykonania, jednak teraz nie mogę go znaleźć.


Ciekawy splot warkoczowy autorstwa Pani Renaty nazwany "choinkowym"świetnie pasuje do wykonania dzianin, które mają być grube, ciepłe i przytulne.

Spódnica na drutach (3)

$
0
0
Niby taka sama jak ta i ta, bo ten sam sposób wykonania, ale inna włóczka i chyba inny efekt. Tym razem też włóczka stara, jakiś akryl ze złotą metaliczna nitką, który w pierwszym wcieleniu był niedokończoną chustą oraz trzy nitki cieniutkiego, czarnego akrylu ze szpuli. Spódnicę zrobiłam jeszcze przed Bożym Narodzeniem i tak długo trwało, zanim powstały jakieś zdjęcia. Nie są sensowne, bo mąż jest kiepskim fotografem. Na kilkanaście zdjęć, prawie żadne nie nadawało się do publikacji. Nie dość, że powychodziłam pokracznie, to jeszcze tej spódnicy nie widać jak należy. Hmm - pokazuję co mam.


 
Tu z Ifunią, która uparcie wchodziła w kadr
 
Jedno, jedyne zdjęcie całej postaci
 

Druty 5,5 mm; zużycie włóczki 300 g - nitka podwójna
 
 
Innych danych nie podam np. metrażu, bo nie wiem ile było metrów tej włóczki. Sama spódnica, żeby lepiej się układała, została ostatecznie potraktowana parą z żelazka (przez ścierkę), nieco sflaczała, ale ogólnie zyskała. Mnie taki fason spódniczki odpowiada i dobrze się w niej czuję. W tej karczek jest nieco szerszy, więc samo marszczenie rozpoczyna się niżej.

 

Te zdjęcia pokazują spódnicę na leżąco
 
 
Mam nadzieję, że w końcu niebawem przybliżę czytelnikom sposób wykonania takiej spódnicy.

Spódnica na drutach - opis wykonania

$
0
0
Spódnica, której opis proponuję jest bardzo prosta do wykonania. Można ją zrobić i dla kobiety, która lubi nosić szersze spódniczki, nastolatce, a nawet  małej dziewczynce. Zależy to po prostu od tego czy podoba nam się taki fason. Dobór włóczki, w mej opinii, zupełnie dowolny. Robiłam te spódnice z bardzo różnych włóczek:
moherowej:
akrylu z metaliczną nitką:


Wszystkie zrobione na takiej samej zasadzie: karczek, a od niego marszczenie; jednak spódnica z bucle nie jest marszczona, tylko nieco poszerzana. Każda  z tych włóczek daje troszkę inny efekt. Moherowa jest dość zwiewna i lekka. Z bucle wydaje się bardziej zwarta i cieplejsza. A akrylowa z metaliczną nitką dała rezultat jakby była szyta  z neoprenu czy pianki (zresztą trochę o taki efekt mi chodziło). Zapewne już ta spódnica z bucle byłaby taka, gdybym więcej ją przymarszczyła. Oczywiście taka spódniczka zrobiona z cieniutkiej wełny będzie lekka i bardziej lejąca się. Myślę, że fajnie wyglądałaby taka spódnica z włóczki skarpetkowej.  Robiłam swe spódnice z włóczek zalegających w domu w ramach wyrabiania zapasów i braku pomysłu co z nich wykonać (tych włóczek). W planach podobna spódniczka na wiosnę z włóczek bawełnianych.
 
 Spódnica "Martha" - opis wykonania
 
Włóczka około 300 g, druty 3,5 mm, 4,5 mm, 5,5 mm na żyłce. Rozmiar spódnicy 38. Splot pończoszniczy.
 
Spódniczkę wykonujemy od góry czyli od paska. Na druty 3,5 mm narzucamy 110 oczek i wykonujemy 14 rz.ściągaczem 1/1, z tym że w rz. 13 łączymy pasek tak, by dalej robić już na okrągło. Następny rząd - 15 wykonujemy splotem francuskim (lewe oczka) - będzie to górny brzeg paska spódniczki. Teraz kolejne 14 rz. robimy ściegiem pończoszniczym. Oczka ściągaczowe znajdą się od środka spódnicy, pasek na prawej stronie spódnicy będzie wykonany splotem pończoszniczym.
 
 
Karczek spódnicy: Teraz po zrobieniu paska znów wykonujemy jeden rząd lewymi oczkami. Kolejny rząd - dodajemy oczka na karczek. U mnie to było 20 oczek rozmieszczonych równomiernie - średnio co 5-6 oczek robimy narzut (który będzie w następnym rzędzie przerobiony jako oczko przekręcone), a kto chce może od razu robić oczko przekręcone. Mam na drucie 130 oczek.Teraz zmieniam druty na 4,5 mm.
 
 
Pasek robiłam dość ciasno, karczek luźniej, a samą spódnicę jeszcze luźniej - druty 5,5 mm. Oczywiście cały czas robimy w na okrągło - znaczymy sobie markerem początek i koniec rzędu.
 
Karczek wykonujemy według uznania na 8 - 10 - 12 cm, zależy od jakiego momentu chcemy robić przymarszczenie spódnicy (czasem zależy to od budowy bioder). Moje  miały 8 - 12 cm.
 
Dół spódnicy
Kiedy uznamy, że  już czas robić marszczenie, znów robimy na prawej stronie jeden rząd lewych oczek. W następnym rzędzie dodajemy oczka na marszczenie: 1ocz. prawe, narzut - powtarzać. Czyli dodajemy co drugie oczko, jedno oczko.Narzut oczywiście w następnym rzędzie przerabiamy jako oczko przekręcone.
 
 
Wykonujemy jeszcze rząd i zmieniamy druty na 5,5 mm. Dzianina będzie zdecydowanie rzadsza. Oczywiście trzeba pamiętać, żeby nie robić spódnicy z włóczki bardzo cienkiej takim rozmiarem drutów. Cienka włóczka = cienkie druty i więcej oczek. 
Robimy na długość tyle ile potrzebujemy - u mnie cała spódnica ma długość około 52 cm. Kiedy uznamy, że długość jest dostateczna - dół wykańczamy i-cordem (z 4 oczek).
 
 
Podwijamy pasek spódnicy do środka - przyszywamy w miejscu, gdzie się kończy jego szerokość, wciągamy szerszą gumę. 
 
Może się okazać, że spódnica wykonana z włóczki akrylowej jest zbyt stercząca, a wykończenie i-cordem się zawija. Można wówczas potraktować dół spódnicy parą z żelazka przez szmatkę, a nawet leciutko dotknąć wyrobu. Nieco sflaczeje, ale nie będzie się już odwijać. Oczywiście robimy to wtedy, kiedy planujemy, że już takiego wyrobu nie  będziemy pruć. Dodam jeszcze, że jeżeli nie chcemy szerokiej spódnicy, to oczko dodajemy co 3 lub co 4 oczka - uzyskamy tylko poszerzenie spódnicy. Ponadto do każdej zasadniczej nitki dodawałam jakąś inną, żeby uzyskać nitkę na druty 5-5,5 mm.
No i po kilku wieczorach dziania na drutach, wkładamy taką spódniczkę:
 
 


Czyżby wiosna za pasem?

$
0
0
Chyba tak. Po upiornej, deszczowej sobocie, takiej sobie niedzieli, dzisiejszy dzień zaskoczył ciepłem i słońcem. Wykorzystałam go m.in. na spacer nad stawami i po czołgowisku. Rowerzyści, biegacze, wędrujący z kijami korzystali się z cudnej pogody. Popołudniowe słońce raziło w oczy, nad stawami latały kaczki, a łabędzie dobierały się w pary. 






W słońcu woda w stawach wydawała się szmaragdowa - na zdjęciach wyszła raczej niebieska. Plusowa, bardzo, temperatura zachęciła Ifkę nawet do wchodzenia do wody - znaczy: ciepło. Psica do bardzo zimnej wody raczej nie wchodzi. A co tu dużo pisać: oglądajcie zdjęcia.




Cudowne niebo i zadowolone psy:



Kolejny zwyklak

$
0
0
Dziewiarsko wciąż tkwię w zimowych klimatach, chociaż zima powoli oddaje pola wiośnie. No cóż pokażę co wydziergałam, chociaż zapewne już tej zimy za bardzo nie ponosi się ciepłe swetry. No więc kolejny zwyklak - zupełnie taki sam jak ten. Tyle, że inne włóczki i ten, zdaje się, wyszedł nieco obszerniejszy.

Zdjęcie balkonowe

i w mieszkaniu
 
 
Druty 7 mm (ściągacz) i 9 mm (reszta); włóczka: dwie nitki - pierwsza to mieszanka: 76% wełny, 10% jedwabiu, 10% alpagi, 4% wiskozy o nazwie "Nomotta", druga to akrylowy moher "Tifftik"; zużycie 350 g
 
I jeszcze szczegóły - "na wisielca":
 


 
Doszłam do wniosku, że powinnam była robić ten sweter na drutach 8 mm - byłby nieco mniejszy.

Jeszcze czapki

$
0
0
Pokazuję, bo to już niemal schyłek zimy i powoli zaczyna się odkładać do szafy bardzo ciepłe rzeczy. Czapki zostały zrobione jakiś czas temu, są noszone do kurtki, z której wystaje podszewka w kolorze morskim (szmaragdowym?). No i taki był plan - zrobić czapkę pasującą do podszewki kurtki. Najpierw miałam problem z tym kolorem (nie było na stanie), myślałam o czapie by była jednolicie w kolorze morskim. Ostatecznie skończyło się na tym, że morska zieleń (szmaragd) została zaakcentowana tylko jako pasek ściągacza i pompon:



Do tego odgrzebałam w czeluściach szafy szalik współgrający kolorystycznie:


Z rozpędu powstałą druga czapka, tyle że z akcentami niebiesko-turkusowymi:

 
 
Obie czapy zostały zrobione według pomysłu z zeszłego roku - wtedy zrobiłam taką czapkę z czerwonym ściągaczem i pomponem.
Jeszcze dwie razem:

Cerkiew obronna w Posadzie Rybotyckiej

$
0
0
Najstarsza w Polsce murowana cerkiew obronna pw. św. Onufrego. Wybraliśmy się, aby ją obejrzeć, któregoś lutowego dnia - niestety aura zupełnie nie dopisała: zimno, deszczowo, zachmurzone niebo, ołowiane chmury. Szkoda, bo zła pogoda pozbawiła nas przyjemności oglądania. Cerkiewki w środku też nie zobaczyliśmy, gdyż była zamknięta, a warto gdyż podczas remontu odsłonięto w nawie głównej szesnastowieczną polichromię.

 
 

Dawniej prawosławna, potem greckokatolicka cerkiew klasztorna została zbudowana w pierwszej połowie  XV wieku. Usytuowana jest na naturalnym wzniesieniu terenu,na skraju wsi. Otoczona pozostałościami kamiennego muru obronnego.
 



 
Zbudowana na planie wzdłużnym, trójdzielna, orientowana, każda z części świątyni pokryta jest oddzielnym czterospadowym dachem. W murach znajdują się tylko wąskie okienka strzelnicze, malutkie drzwi w wieży bronią dostępu do środka. Ściany budowli podparte są przyporami.







We wnętrzu cerkwi zobaczyć można zachowane fragmenty XVII-wiecznej polichromii, a także ryte w tynku napisy w języku łacińskim i ruskim oraz daty m.in.1506, 1514 pozostawione przez pielgrzymów. Zachował się także murowany ikonostas z Wrotami Carskimi oraz pojedynczymi Wrotami Diakońskimi.
Według tradycji w podziemiach cerkwi pochowano ostatniego prawosławnego władykę przemyskiego, Michała Kopystyńskiego.

Źródło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cerkiew_%C5%9Bw._Onufrego_w_Posadzie_Rybotyckiej
http://www.posada-rybotycka.pl/Site/Historia.html
http://mojebieszczady.com/atrakcja/cerkiew-posada-rybotycka

Sezon prac ogrodowych

$
0
0
rozpoczęliśmy już w zeszłym tygodniu, by kontynuować w tę sobotę. Chociaż jest jeszcze dość mokro i błotniście, i w zasadzie nie da się pracować w ziemi, zajmujemy się głównie przycinaniem krzewów i drzewek oraz wycinaniem różności, które same, nieproszone wysiały się tu i ówdzie.



Przekwitają już leszczyna i ranniki. Kwitną śnieżyczki, a w słonecznych miejscach zaczynają wychylać z ziemi krokusy.





O wiośnie świadczy przede wszystkim ptasi harmider - ukryte w gałęziach  ptaki śpiewają ile sił w gardziołkach.



Psy cieszą się z pobytu na powietrzu. Ifka z zapałem kopie doły, Tola jej asystuje.



 
Cieszymy się z nadchodzącej wiosny.
 
 


Moherowe otulenie

$
0
0
Uff - niedawno skończyłam pled na drutach, zaczęty jakieś trzy lata temu (z okładem). W początkowej fazie wykonałam jakieś 2/3 długości, by robótkę porzucić i nie wracać do niej tyle czasu. Były jakieś próby dokończenia - zrobiłam raz na kilka miesięcy po kilka rzędów. Ostatnio się zaparłam - postanowiłam skończyć, bo pledzisko leżało w koszu przy fotelu robótkowym i przeszkadzało. I tak ostatecznie nie osiągnęłam zamierzonych rozmiarów, gdyż moher się skończył. Początkowo miałam go tak dużo, że część podarowałam mamie na sweter, a potem okazało się, że pled z konieczności musi być krótszy (planowałam 2 m).

Druty 5,5 mm; włóczka moher wełniany + akryl; zużycie włóczki 1200 g;
wielkość 1,6 x 1,8 m
 


Co tu dużo pisać? Pledzisko jest bardzo ciepłe i puchate (to z powodu tego moheru kupionego w szmateksie - którego nikt nie chciał), bo czarny i gryzący. Całość robiłam ściegiem francuskim, dodałam też nitkę dość grubego akrylu w kolorze "sól i pieprz" (szaro-graftowym). Nie da się ukryć że moher w kolorze czarnym skutecznie przyciemnił wyrób, ale czy wszystkie koce muszą być kolorowe?
 


 
No oczywiście raczej nie mam kiedy się nakrywać tym pledem, bo rzadko poleguję na kanapach... Tu pozuję tylko do zdjęcia
Projekt uważam, za zakończony, gdyż od dawna chodziło mi po głowie, by wykonać właśnie koc zrobiony z jednej nitki moherowej, a drugiej jakieś innej. Myślałam o kolorowych pasach, ale trafiła mi się paka czarnego moheru i ten wykorzystałam.

Wiosenna aura

$
0
0
niezupełnie wiosenna. Niby cieplej w ciągu dnia, a to gdzieś tam przez chmury przebije na sekundy słońce, by za chwilkę rzucić w nas lodowym deszczem. Padają nie jakieś tam krople wody, ale kawałki lodu.
Soboty spędzamy na działce starając się wyprzedzić rozkwit wiosny i wykonać prace przedwiosenne. Udało mi się zrobić jakieś nieliczne zdjęcia kwiatkom, które już przywitały ten rok. Nie za wiele tego jest - u mnie wszystko rozkwita nieco później.






Przygotowania do Wielkanocy jakoś w tym roku nie są dla mnie tak bardzo wyczerpujące (zdecydowanie mniej przygotowań). Ciast nie za dużo - wszyscy w zasadzie nie jemy cukru, wymyśleć więc trzeba bezcukrowe i szukać alternatywy dla klasycznych mazurków wielkanocnych. Na razie jako, tako ogarnęłam
mieszkanie. Trzeba jeszcze uzupełnić zakupy.
Tymczasem zdjęcia z sobotniej wyprawy z psami. W lesie jeszcze dość szaro, chociaż ptaki już drą się wniebogłosy - a to na pewno znak, że czas cieszyć się nową porą roku.





Wesołych Świąt

$
0
0
 
Zdrowych, spokojnych, rodzinnych
 
Świąt Wielkanocnych
 
życzę
Wszystkim moim Czytelnikom i Odwiedzającym bloga

Sweterki dla Wandzi

$
0
0
Nasza Wanda została przedszkolakiem, chociaż dopiero za dwa tygodnie skończy 2,5 roku. Jest dziewczynką niezwykle rezolutną i samodzielną. Cieszyliśmy się, kiedy przyjechała do nas z rodzicami na święta. Zrobiłam dla niej dwa sweterki i jak się okazało obydwa są za duże. Wzorowałam się na gotowym sweterku rozmiar 98-104 i chyba jeszcze taki rozmiar jest na wnuczkę za wielki. No cóż będzie musiała dorosnąć, bo pruć nie będę, wolę zrobić nowy sweter. Zdjęcia sweterków zrobione naprędce, kiedy już rodzice Wandy pakowali się do wyjazdu. Sweterki robione bez zszywania.
Pierwszy sweterek z włóczki "trawka", zapinany - wyszedł niezwykle delikatny i milutki. Zrobiony od góry, raglan.

Druty 5 mm, zużycie włóczki około 180 g; włóczka  to mieszanka
poliamidu, wiskozy i bawełny
 
Sweterek numer dwa, to jakaś beżowa bawełna z wiskozą. Robiony na okrągło od dołu, ramiona zeszyte graftingiem, rękawy robione od góry - również na okrągło; druty 4,5 mm. Paseczki różowe i czarne.
 
 
W obu igły używałam tylko po to, by pochować końcówki włóczek.
Szkoda tylko, że przesadziłam z wielkością sweterków.

W ogrodzie i w lesie

$
0
0
Ciepło. Oszałamiające. Wiosna. Można oddychać z radością. Świat pięknieje w oczach. Aż chce się żyć.




Wczoraj pracowaliśmy w ogrodzie, dzisiaj podziwialiśmy kwitnące rośliny.





Z psami zaliczyłam spacer po lesie i okolicy. Mąż wymontowywał zamek z bramki wejściowej - nagle się zepsuł. Zerwał się też łańcuch w pile spalinowej i musieliśmy wczoraj zakończyć chwilowo wycinkę przerośniętych drzew, a chciałam skrócić wierzbę nieopodal domu i przyciąć lipę, która rwie w górę niesamowicie.




Trzeba też powoli brać się już za prace ziemne na działce. Tymczasem cieszymy się słońcem i przyrodą.
 





W ten wspaniały, wyjątkowy dzień psiska się wybiegały, my nieco odtajaliśmy w słońcu.
Viewing all 424 articles
Browse latest View live